„Walczę o pamięć”
Lilia Turczenkowa (1934-2021)
Dnia 8 marca 2021r. o godzinie 6.00 odeszła Pani Lidia Turczynkowa – wielka przyjaciółka Polski i wielka rosyjska patriotka; współorganizatorka spotkań młodzieży polskiej i rosyjskiej w ramach Marszów Pamięci. Jej życie to zapis dziejów ZSRR oraz Rosji
Lidia Turczynkowa urodziła się w Smoleńsku 7 lipca 1934 roku. Ojciec, z pochodzenia Łotysz, został rozstrzelany w 1938 roku w Katyniu. O miejscu jego spoczynku Pani Lidia dowiedziała się dopiero w 2000 roku. Matka, z pochodzenia Polka, jako żona wroga ludu podlegała represjom. Odebrano jej córkę, która miała być zesłana do dziecięcego łagru nad Morze Białe, na pogranicze radziecko-fińskie. Przypadek sprawił że przeżyła Po latach Pani Lidia tak wspominała ten trudny czas:
„Jak inne dzieci wroga ludu zostałam odebrana matce i zesłana do Kaługi. Miałam dużo szczęścia, byłam chora, trafiłam do dziecięcego szpitala. Inne dziewczynki zostały deportowane na północ nad Morze Białe, na pogranicze Finlandii i Związku Sowieckiego. Zamarzły. W tym rejonie i klimacie nie można było przeżyć, jako dzieci wrogów ludu nie miały powrotu. W Kałudze w Ośrodku dla dzieci wrogów zachorowałam. Dzięki staraniom mamy i decyzji lekarza, że w tym stanie wymagam stałej opieki, po roku przebywania w Kałudze oddano mnie mamie, wróciłam do domu. Cud, że trafiłam na dobrego człowieka. Do dziś dziękuję Bogu, że żyję”.
Szczęście polegało na tym, że wojnę mogła przeżyć wraz mamą. Po wojnie ukończyła Szkołę Pedagogiczną. Pracę łączyła z dociekaniem prawdy o czasach stalinowskich. Dążyła do utrwalenia w pamięci młodych ludzi prawdy o tych czasach. Jak wspominała:
„Przychodziłam tu na Kozie Górki jako młoda dziewczyna w czasach gdy to było zabronione. Przechodziłam przez dziury w płocie. Tak jak każdego dnia i również w czasie Marszów Pamięci wsłuchuję się w szum lasu i wpatruję się w kurhany. Myślę, czy tu leży mój ociec. Wiem z dokumentów, że tak, ale gdzie? Wy, Polacy macie groby imienne na Polskim Cmentarzu Wojennym. My Rosjanie takich cmentarzy nie mamy a zginęły miliony naszych obywateli. Tak, mój ociec został tu rozstrzelany. O tym, że tu został pochowany dowiedziałam się oficjalnie w 2000 roku. Całe dorosłe życie słyszałam, że nie należy interesować się sprawą, a odpowiedź otrzymam w odpowiednim czasie”.
Było trudno, bała się ale nie mogła zapomnieć o ojcu. Tajemnicę śmierci ojca łączyła z dociekaniem prawdy o milionach ofiar systemu, w którym przyszło jej żyć. Należała do Ogólnorosyjskiego Stowarzyszenia Memoriał, a od 1992 roku była w Smoleńsku Prezesem Smoleńskiej Organizacji Rodzin Ofiar Politycznych Represji. W 2019 roku mówiła:
„Walczę o pamięć. W Rosji żeby coś załatwić trzeba długo żyć i być cierpliwym. Czasami słabnę, ale działam dalej.Obecnie pojawiają się organizacje, które mówią o popełnionych błędach przez władze, ale są przeciwne dociekaniu prawdy. Nie należy o tym pisać. Gdybym była bierna i z pamięci wymazałabym ojca, los moich rodziców byłby mi nieznany. Miejsce, w którym został rozstrzelany i pochowany byłoby tajemnicą i cierpieniem życia. Chcę dochować wierności historycznej prawdzie o ofiarach politycznych represji oraz walczyć o pamięć o tych wydarzeniach i zaszczepić ją wśród młodego pokolenia Rosjan. Dla tego żyję”.
Do Polaków miała wyjątkowy stosunek. Cieszyła się ze spotkań młodzieży polskiej i rosyjskiej. Utrzymywała stały kontakt z działaczami Domu Polskiego w Smoleńsku. Z wyjątkowym sentymentem i uznaniem mówiła o Wincentym Dowojnie, Sybiraku, który organizował pierwszy Marsz Pamięci w 2007 roku i kolejne do 2017 roku. Dzięki wspomnieniom Pani Lidii poznaliśmy tragedię wioski Zykolino, położonej w okolicach Smoleńska. To od Pani Turczynkowej otrzymaliśmy listę nazwisk wymordowanych mieszkańców tej „polskiej wioski”. Wspominając Polaków mówiła:
„Całe życie spędziłam w otoczeniu Polaków, przypomnę, że moja mama była Polką wyznania katolickiego. Dom Polski w Smoleńsku powstał 1992 roku. W dziesięć lat po powstaniu Domu Polskiego spotkałam Panią Stanisławę [pierwszą Przewodniczącą], nawiązałyśmy kontakt, który przekształcił się w przyjaźń i współpracę trwającą do dziś. Wincentego Dowojnę poznałam w czasie Pierwszego Marszu Pamięci w 2007 roku. Wincenty Dowojna to wielki człowiek, który wykonał wielką robotę w poznaniu prawdy o Katyniu. Rozumiał mój wstyd, wstyd za władzę, która nie pozwala mówić i poznać prawdy o Katyniu. Zawsze powtarzał, że moim celem jest współpraca, przyjaźń, przybywam tutaj w celu dociekania prawdy, z dala od polityki, przyszłość należy do młodych, których wyciągnięte ręce, w uścisku zaciśnięte dłonie napawają nadzieją”.
Dziś możemy powiedzieć tylko dziękujemy; dziękujemy, że mogliśmy Panią poznaći razem poszukiwać prawdy o naszej wspólnej przeszłości.
Marian Fik
Cytaty pochodzą z rozmowy przeprowadzonej z Panią Lidią Turczynkową przez Mariana Fika w Domu Polskim w Smoleńsku30 kwietniu 2019 roku.